Autor Wiadomość
alexb
PostWysłany: Pią 0:19, 28 Mar 2008   Temat postu:

Jestem pod wielkim wrażeniem... naprawdę poezja, nie spodziewałabym się po Niej tak ciepłych, delikatnych i jednocześnie dosadnych słów.. No ale w koncu, to zdolna kobieta była Wink
pozdrawiam.
Friducha
PostWysłany: Wto 13:43, 25 Mar 2008   Temat postu: Diego w oczach Fridy Kahlo (poetycka opowieść malarki)

Witajcie!

Zapraszam do przeczytania poniższej wypowiedzi Fridy Kahlo na temat Diego Rivery. Wypowiedź malarki skonstruowana została w taki sposób, że czytając ją, możemy odnieść wrażenie, że stoimy przed portretem Rivery, namalowanym przez Kahlo. Jak dla mnie - POEZJA!

ps: wkrótce na http://www.fridakahlo.prv.pl znajdą się wypowiedzi wszystkich czterech żon Rivery: Angeliny Biełow, Lupe Marin, Fridy i Emmy Hurtado, a wszystkie one skrajnie różnią się od siebie, kładąc nacisk na osobowość każdej ze wspomnianych pań. Angelina pojawi się jako Pani Romantyk, Lupe - jako Pani Diablica, Frida (jak wspomniałam) - jako Pani Poetka, zaś Emma - jako Pani Twardo Stojąca Na Ziemi.

FRIDA O DIEGO

"Ostrzegam was, że na obraz Diego, który zamierzam wam namalować, składać się będą barwy, z którymi nawet ja nie jestem w pełni zaznajomiona. Poza tym, kocham go tak bardzo, że nie mogę być obiektywnym widzem jego życia i jego samego... Nie mogę mówić o Diego, jako o moim mężu, gdyż określenie to, w odniesieniu do jego osoby, jest absurdem. On nigdy nie był i nigdy nie będzie niczyim mężem. Nie mogę także mówić o nim, jako o swoim kochanku, gdyż, jeśli chodzi o mnie, on znacznie wykracza poza dziedzinę, jaką jest seks. A gdybym podjęła się próby mówienia o nim wyłącznie w kategoriach duszy, skończyłoby się to na wymalowaniu moich własnych uczuć. Tak więc,
odkładając na bok wszystkie te sentymentalne przeszkody, spróbuję naszkicować go najlepiej, jak potrafię.
Wyrastające z jego azjatyckiej głowy, piękne i cieniutkie włosy sprawiają czasem wrażenie, jak gdyby płynęły w powietrzu. On wygląda jak ogromne niemowlę z miłą, ale smutną twarzą. Jego szerokie, ciemne i inteligentne, wyłupiaste oczy, z ogromnym trudem utrzymują w miejscu swoje spojówki. Sterczą, jak oczy żaby, jedno oddzielone od drugiego w najbardziej niesamowity sposób. Tak rozstawione oczy wydają się poszerzać jego pole widzenia. To tak, jakby były skonstruowane specjalnie na potrzeby malarza ogromnych przestrzeni i ogromnych ilości. W efekcie, te niezwykłe oczy, tak oddalone jedno od drugiego, skłaniają do rozmyślań nad starożytną orientalną wiedzą, która znajduje się za nimi. Przy rzadkich okazjach, na jego "buddho-podobnych" wargach pojawia się ironiczny, choć subtelny uśmiech. Widząc go nagim, można od razu skojarzyć go z młodą, męską żabą, stojącą na tylnych nogach. Jego skóra jest zielonkawo-biała, zupełnie, jak skóra morskiego stworzenia.
Jedynymi ciemnymi częściami jego ciała są dłonie i twarz, a to dlatego, że są opalone słońcem. Jego ramiona są jak ramiona dziecka: wąskie i okrągłe. Nie poruszają się pod żadnym wyraźnym kątem, a ich okrągłość sprawia wrażenie ramion niemalże kobiecych. Ramiona te regularnie zwężają się ku małym, wrażliwym dłoniom... Niesamowita jest myśl o tym, że te ręce były w stanie stworzyć tak zdumiewającą liczbę obrazów.
Klatka piersiowa Diego - o niej opowiem w następujący sposób: gdyby Diego jakimś cudem wylądował na wyspie rządzonej przez Safonę, gdzie męskich najeźdźców z reguły pozbawiano życia - on by ocalał. Wrażliwość jego wspaniałych piersi byłaby jego zabezpieczeniem przed napadem, choć jego męskość, specyficzna i dziwna, byłaby jednocześnie pożądana na ziemiach tych królowych, które są głodne miłości mężczyzny.
Jego olbrzymi brzuch, gładki, ostro zarysowany i kształtem przypominający kulę, wspierają dwie silne nogi, które są tak cudownie solidne, jak klasyczne kolumny. Nogi zakończone są stopami, pod ogromnym kątem zwróconymi do zewnątrz, jak gdyby formowały pozycję, dostatecznie szeroką, by przykryć całą Ziemię.
Diego śpi skulony, jak embrion. Gdy nie śpi, przechadza się z ociężałą elegancją, jak gdyby był przyzwyczajony do życia w płynnym środowisku. Jego ruchy sprawiają wrażenie brodzenia, ale nie w wodzie - w powietrzu.
Przypuszczam, że wszyscy oczekują ode mnie zdania bardzo kobiecego raportu o nim, pełnego uwłaczających plotek i obscenicznych rewelacji. Możliwe też, że oczekuje się ode mnie lamentów na temat tego, jak strasznie cierpię, żyjąc z takim człowiekiem, jak Diego. Ale nie uważam, że brzegi rzeki cierpią z powodu faktu, że ona płynie między nimi, nie uważam, że Ziemia cierpi z powodu padającego deszczu, nie uważam też, że atom cierpi, ponieważ pozwala uciekać swojej energii. Jeśli chodzi o mnie, wszystko posiada swoją naturalną kompensację.
Malowanie jest dla Diego wszystkim. On przedkłada swoją pracę ponad wszystko inne na świecie. To jest jego powołanie i wypoczynek w jednym. Większość dnia spędza na malowaniu. Z reguły pracuje od dwunastej w południe do osiemnastej. Z tego też powodu nie jest w stanie prowadzić normalnego życia. Nie ma także czasu na rozmyślanie, czy to, co robi jest moralne, amoralne czy niemoralne. Jego największy problem jest natury
socjalnej: podniesienie poziomu życia meksykańskich Indian, których kocha głęboko. Miłość tę wyraża poprzez prawie każdy ze swoich obrazów.
Generalnie jest człowiekiem szczęśliwym. Irytują go jedynie dwie rzeczy: strata czasu [który mógłby poświęcić na malowanie] i głupota. Wiele razy powtarzał, że wolałby mieć wielu inteligentnych wrogów, niż jednego głupiego przyjaciela."

Pozdrawiam!

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group