Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Nie 13:57, 03 Lip 2011   Temat postu:

Ależ nie pełna odpowiedź , przepraszam,ale myślę,że nie mozna dawać jednoznacznej odpowiedzi, że Frida bez Rivery nie była by Fridą , tą samą Fridą. Problem w tym,że z jednego zdania można często wyciągnąć wiele wniosków, ale nigdy nie wiemy czy właściwych,albo inaczej nie każdy człowiek ma talent, możliwość rozwoju, aby ujrzeć głębie nawet zwykłego zdania. Stąd są najczęściej konflikty, czy nie porozumienia. Ale nie tylko o to chodzi. Nikt, nie jest w stanie do końca powiedzieć o samej Fridzie wiele, w jej biografiach jest wiele domysłów, jej obrazy mówią jednak swoje.Owszem, Diego ujrzał jej talent, ale talent należał do niej, obojętnie w jakim okresie życia osobowość zawsze pokaże swoją prawdziwą twarz.Obrazy Kahlo, mają własny wyraźny charakter, Kahlo zawsze byłaby Kahlo, bo zawsze rozumiała cierpienie i jej związek z Riverą wbrew pozorom nie do końca przyczynił się do tego,że jest "diwą ".Na to wplywają także leki, które brała, i na osobę czy osoby które jej twórczość rozsławiły. Bo jest jedyna w swoim rodzaju, jeśli czegoś brak to po prostu przelewała to na płótno.Tak poza tym w ówczesnym świecie z reguły kobiety akceptujące takie zachowanie męża , próbowały by się ratować, albo uważane są za tzw. idiotki, albo zakompleksione osoby.Ona miała silną wolę mimo tego wszystkiego kochać Riverę, kierować się własnym widzeniem, a nie schematami.
Friducha
PostWysłany: Pon 16:36, 04 Lut 2008   Temat postu:

Friducha napisał:
Wracając do pytania (bo wciąż, mimowolnie, od niego odchodzę) - to jednak Diego rozsławił Fridę. Na początku zdecydowanie pomógł jej swoim nazwiskiem (co tu dużo mówić - Frida Kahlo de Rivera była rozpoznawalna od razu, Frida Kahlo - dopiero w późniejszym okresie swojego życia). I nie zapominajmy o jednym ważnym szczególiku: to Diego był tym, który namówił żonę do przywdziewania tehuańskich sukien i wpinania kwiatów we włosy, jej mexicanidad to zdecydowany wpływ Rivery. To uczyniło z niej ikonę. Poza tym to on zachęcał ją do malowania portretów rdzennych meksykańskich Indian, to jego słowa: "masz talent" zapoczątkowały malarską karierę Fridy, gdyby nie Diego, kto wie, czy Frida zostałaby malarką - to przecież do niego poszła po poradę. Diego Rivera nie potrzebował Fridy Kahlo, żeby stać się sławnym, gdyż sławny był przed jej poznaniem i ona w żaden sposób nie była w stanie wpłynąć na rozsławienie jego nazwiska, dodawała jedynie swoistego smaczku jego już wyrobionej marce i renomie. Tak to widzę.


O tym, zdaje się wspomniałam Smile

Pytanie: czy Frida Kahlo byłaby dziś ikoną, gdyby nie było Diego Rivery?
Odpowiedź: NIE.

pozdrawiam
alexb
PostWysłany: Pon 15:44, 04 Lut 2008   Temat postu:

Wtedy zapewne tak było, ale patrzcie na to co jest teraz.
Diego staje się zapomniany, natomiast Frida jest sławna, jej obrazy są warto miliony dolarów. W dzisiejszych czasach nie jest ona kojarzona przede wszystkim jako żona Diego Rivery, tylko jako meksykanka, artystka... itp.
Friducha
PostWysłany: Pon 10:49, 04 Lut 2008   Temat postu:

No więc wtrącam swoich pięć groszy Smile

Jak by na to nie patrzeć, to jednak Diego był zawsze tym "bardziej prominentnym" artystą za życia Fridy Kahlo. Nie zapominajmy, że na długo przed poznaniem swojej przyszłej żony został ogłoszony jednym z ojców meksykańskiego malarstwa freskowego, z tego też powodu otrzymywał całą masę zleceń na terenie swojej ojczyzny (w większości były to zlecenia rządowe, co spowodowało jego wykluczenie z Partii Komunistycznej). Nie zmieniło się to i po poślubieniu Fridy (warto tu wspomnieć, że był jednak 20 lat starszy od swojej żony, miał więc, metaforycznie rzecz ujmując - 20 lat większe doświadczenie). Zaproszenie do Stanów i kolejne zlecenia dla Diego, zdecydowanie postawiły panią Rivera w cieniu męża. Jedyne, w czym Frida dorównywała wówczas swemu małżonkowi był nie jej artystyczny wkład w rozwój sztuki, a 1. promowanie Meksyku poprzez tehuańskie suknie i tabuny kwiatów, które wpinała we włosy, 2. wywoływanie skandali (przykład: Diego namalował portret Lenina na ścianie Rockefeller Center, Frida publicznie zapytała antysemitę Forda czy jest Żydem).
Każda wystawa prac Fridy Kahlo okazywała się jeśli nie kompletnym fiaskiem, to fiaskiem. W latach czterdziestych XX w. i ona zaczęła otrzymywać płatne zlecenia na wykonywanie portretów, ale były to zlecenia o mniejszym znaczeniu, niż te, które otrzymywał Diego. Dla inżyniera Eduardo Morillo Safa namalowała serię portretów członków jego najbliższej rodziny (włączając jego samego) i przyjaciół, i to właśnie jego można nazwać jej głównym zleceniodawcą. Ale Diego rozsławił się malarstwem freskowym i muralami, które powstają na ogromnych ścianach budynków użyteczności publicznej, więc siłą rzeczy i cena za taki fresk czy mural jest nieadekwatna do ceny portreciku. Jedyną jej, powiedzmy, wygraną, było zlecenie od Sigmunta Firestone'a, który zażyczył sobie portretów od państwa Rivera, płacąc im jednakową cenę za wykonanie zlecenia i w ten sposób traktując jak równoprawnych partnerów w interesie. Można o tym zresztą przeczytać tu:

http://www.fridakahlo.prv.pl/ciekawostki%20-%20firestone.html

Podsumowując tę część: na płaszczyźnie artystycznej, Diego górował w każdym przypadku, zarówno na długo przed poznaniem Fridy, jak i w ciągu całego jej życia. To, wydaje mi się, nie podlega dyskusji.

Natomiast jeśli chodzi o płaszczyznę "nieartystyczną" - tu bezapelacyjnie Frida jest namber łan. Dlaczego?
Ze swoich ciągątek do kobiet i, że się brzydko wyrażę, rżnięcia wszystkiego, co popadnie - Rivera był znany przez całe swoje życie, od kiedy skończył lat dziewięć. Poza ciągłymi zdradami wszystkim swoich żon, nie wyłączając Fridy, którą zdradzał najczęściej i ranił najbardziej, nie popisał się niczym specjalnym. Napisał autobiografię i na tym się skończyło. Natomiast jego małżonka brylowała. Po pierwsze, to JEJ współczujemy wszystkich makabrycznych wydarzeń, które ją w życiu dotknęły, to ją kochamy za pomysł "wymalowania" swojej autobiografii, to ona była tą, której umysł i osobowość świdrujemy i rozgryzamy po dziś dzień, nie tylko ci wielcy, uczeni psycholodzy, ale i my - zwykli ludzie, którzy chcą wiedzieć, bo wiedzieć lubią. Wracam do czasów, kiedy żyła. To Frida miała romanse z kobietami (co w wypadku Diego było czymś całkiem naturalnym) - kilka nazwisk? Proszę bardzo: Chavela Vargas (pani, która odśpiewała "La Llorona" w filmie "Frida"), choć ta się do tego nie przyznaje (napiszę o tym wkrótce, jestem w trakcie zbierania materiałów), Josephine Baker - tej pani przedstawiać nie trzeba, Dolores del Rio, Paulette Goddard (swego czasu żona Charlie Chaplin'a, następnie kochanka Diego, a po drodze też i Fridy), Jacqueline Lamba - żona Bretona, do której bardzo intymny list można przeczytać w pamiętniku Fridy, podobno, ale tylko podobno Maria Felix - oficjalna kochanka Diego Rivery pod koniec życia Fridy. To tylko znane nazwiska. Tych nieznanych też było kilka.
Ale nie o to chodzi, żeby wymieniać, kto z kim spał - i Frida, i Diego mieli w swojej "kolekcji" wiele sławnych nazwisk. Niektórymi z tych nazwisk się dzielili - czasem bez swojej wiedzy, czasem świadomie.
Wracając do pytania (bo wciąż, mimowolnie, od niego odchodzę) - to jednak Diego rozsławił Fridę. Na początku zdecydowanie pomógł jej swoim nazwiskiem (co tu dużo mówić - Frida Kahlo de Rivera była rozpoznawalna od razu, Frida Kahlo - dopiero w późniejszym okresie swojego życia). I nie zapominajmy o jednym ważnym szczególiku: to Diego był tym, który namówił żonę do przywdziewania tehuańskich sukien i wpinania kwiatów we włosy, jej mexicanidad to zdecydowany wpływ Rivery. To uczyniło z niej ikonę. Poza tym to on zachęcał ją do malowania portretów rdzennych meksykańskich Indian, to jego słowa: "masz talent" zapoczątkowały malarską karierę Fridy, gdyby nie Diego, kto wie, czy Frida zostałaby malarką - to przecież do niego poszła po poradę. Diego Rivera nie potrzebował Fridy Kahlo, żeby stać się sławnym, gdyż sławny był przed jej poznaniem i ona w żaden sposób nie była w stanie wpłynąć na rozsławienie jego nazwiska, dodawała jedynie swoistego smaczku jego już wyrobionej marce i renomie. Tak to widzę.
Wystarczy rzucić okiem na nekrolog, który w dzień po jej śmierci pojawił się w dzienniku "The New York Times":

http://www.latinamericanstudies.org/mexico/frida-khalo.htm

"Frida Kahlo, Artystka, Małżonka Diego Rivery"...

pozdrawiam i zapraszam do dalszej dyskusji Smile
Friducha
PostWysłany: Sob 16:03, 02 Lut 2008   Temat postu:

Mmmm... cudowny temat do dyskusji.
Niestety w tej chwili się nie udzielę, choć bardzo żałuję, ale jak znajdę chwilę wolnego czasu, natychmiast dodam swoich pięć groszy Wink

pozdrawiam
Malina
PostWysłany: Pią 17:32, 01 Lut 2008   Temat postu: Diego dla Fridy, czy Frida dla Diega?

Ostatnio tak się zastanawiałam nad wspólnym życiem Fridy i Diega i wpadła mi na myśl taka wątpliwość. Kto w tym związku kogo rozsławił? Czy było tak, że Rivera sznowany malarz, znany w kraju i zagranicą, a Kahlo jego żona, amatorka malarka? Czy to właśnie Kahlo przynosiła mu zainteresowanie ludzi, mediów? Co o ty myślicie?

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group